Data premiery: 24.10.2014
Voo Voo
Dobry wieczór
W 30. rok swego istnienia grupa Voo Voo weszła z 35. albumem – „Dobry wieczór”.
Kto wie, czy „Dobry wieczór” nie jest jedną z najbardziej „szamańskich” płyt w dyskografii Voo Voo. Tych transowych, rozedrganych i tak naturalnie rozimprowizowanych. Z melodyjnymi i medytacyjnymi w klimacie balladami. I zespołowych! (pamiętacie jak ją zapowiadał Michał Bryndal?). W nowej opowieści, którą snuje dziś przed nami Wojciech Waglewski ze swym zespołem, znajdziemy szeroką paletę sposobów kształtowania melodii, harmonii, rytmu, wreszcie – gitarowych technik. Nie bardzo wypada jednak pisać o niej używając wielce wytartych recenzenckich fraz w rodzaju: „finezyjnej jazzowej wirtuozerii, która spotkała się bezpretensjonalnym rockowym bujaniem”. Gdy gra Voo Voo zespół to wkłada w swoją muzykę całego siebie. A robiąc to nie może uniknąć i nawiązań do muzycznej – także przecież i swojej – tradycji. To „stare zrobione po zupełnie nowemu” na „Dobrym wieczorze” zapewniam, że szybko rozszyfruje niejeden słuchacz.
Bo jest to również na pewno jedna z tych najbardziej osobistych płyt Waglewskiego, skupiająca w sobie wszystkie istotne cechy jego (tak zwartej słownej, i tak otwartej kompozytorskiej) twórczości. Oryginalna, ognista, a niekiedy daleka także od rockowej konwencji. Niech nas tylko nie zwiedzie, ten dość niewinny i zwiewny, tytułowy, start najnowszego z nim spotkania…
Skłamałbym, gdybym wyznał, że trudno jest mi tu wyróżnić jakiś utwór…
Prawdziwą perłą, która podpowiada mi co zacz cały ten „Dobry wieczór” jest dla mnie pieśń „Gdybym” – czyli „Pieśń nad Pieśniami” nowego Voo Voo z gościnnym udziałem Alima Qasimova i jego córki Fargany. Jedna z dwóch tu zgromadzonych. W kilku zdaniach pierwszej części „Gdybym” genialnie zawarta jest pełna świadomość i zgoda na to tak wymowne „cykanie zegara”, ale przede wszystkim miłość. Słuchając drugiej części odkrywamy zaś całkiem nowy muzyczny wszechświat. Ale co ciekawe, obie części wspaniale się tu dopełniają… Qasimov jest mistrzem Mugham, klasycznej muzyki Azerbejdżanu, liczącej ponad tysiąc lat i łączącej tradycyjną poezję z instrumentalną improwizacją. Nagrywał i koncertował m.in. z Yo-Yo Ma, czy Kronos Quartet. Z jego muzyką jest trochę tak, jak z muzyką hinduską. To rodzaj dyscypliny duchowej, która podnosi człowieka do wyżyn boskiego pokoju i szczęśliwości. Dyscyplina ta ma swoje trwałe fundamenty i nie ma potrzeby, by się one zmieniały… Naprawdę, nie trzeba długo o tej muzyce opowiadać. Nie trzeba też mieć wielkiej wiedzy, przygotowania merytorycznego, by ją móc odebrać i się przy niej wzruszać.
Innym, ciekawie wzbogacającym album, gościem Voo Voo jest też zespół wokalny „Bornus Consort”. Czasem swym „mruczandem” połowę z tych historii uwzniośla, czasem zakorzenia (w amerykańskim stylu), a kiedy indziej… odrealnia…
Sumując: „Dobry wieczór” to zdecydowanie płyta koncertowa! Do koncertowego, zbiorowego zatracania się w niej, ale i do indywidualnego przeżycia. Zapamiętania i odkrywania.
No, jeśli tylko zgodzimy się z tym, że Robert Lowell (z inspiracji którym zrodził się akustyczny, prosty i piękny jej finał) był poetą przeszłości i przyszłości bardziej niż czasu teraźniejszego. I był poetą miłości, a nie śmierci. Choć i żył i pracował jakby nie było… „metodą zaskoczenia”…
Maciej Proliński
Voo Voo:
Wojciech Waglewski – śpiew, gitara
Mateusz Pospieszalski – śpiew, saksofony
Karim Martusewicz – kontrabas
Michał Bryndal – perkusja
Spis utworów:
1. Dobry wieczór
2. Po godzinach
3. Kim bym był
4. Pokój
5. Na coś się zanosi
6. Gdybym
7. Skrzyżowanie
8. Tli się
9. Dokąd idą
10. Odpuść mi moje życie